– Jesteś prawdziwą suką, wiesz…
– Takie miłe słowa z rana. Czym sobie zasłużyłam…
– Bo pozwalasz mi odchodzić.
– Nigdy nie mówiłeś, że chcesz zostać. Ja nie będę namawiała, ale wiesz co? Sztuczka taka – znów jesteś.
– Nie możesz mi normalnie powiedzieć wypierdalaj albo zostań.
– Mogę, ale po co?
– Właśnie w tym jest problem z tobą, że…
– Że co?
– Normalnie jak z facetem.
– O masz.
– No tak. Moglibyśmy choć raz się pokłócić.
– Moglibyśmy…
– Rzucałabyś talerzami, machała rękami, ja bym robił uniki. Krzyczałabyś do mnie ty chuju i inne zaklęcia miłosne, które przydają się potem przy godzeniu. A ty nic. Zima. Oczy mrużysz tylko.
– Wtedy pewnie byś uciekł ode mnie i już nie wrócił.
– Może.
– Powiem ci, że ja umiem się kłócić i pewnie byś przegrał.
– Jeżeli ty kłócisz się jak facet z facetem, to pewnie, że bym przegrał. Facetowi, to można przynajmniej w mordę dać, a tobie…
– Uderzyłbyś mnie…
– Nie.
– Na pewno?
– Tu takie słowa, a ty się oblizujesz. To cię kręci?
– A ciebie?
– Nie wiem.
– Powinieneś się już rozbierać.
– Zbierać?
– Rozbierać.
– I to jest to, o czym ci mówię. Nawet teraz zachowujesz się jak facet.
– I co uderzysz mnie…
– Musisz się ze mną pokłócić.
– Ty chuju…