ktoś tu umarł z miłości,
bo śmierdzi kłamstwami,
ktoś się wyharatał ze zdjęcia
starymi nożyczkami,
co żeś chłopie zrobił?
upadałeś na głowę
i będą ci ją składać,
będą grzebać w sercu,
robić biopsję,
będą hodować
na szalkach Pietriego
żywe kultury słów
kocham cię, kocham,
żeby zdiagnozować,
że to było z zazdrości,
będą ci wyjmować kości
i szukać zaangażowania,
wychodziłeś się tyle, że musisz
mieć jakieś ślady zmordowania,
i zatrzasnąłeś się w trumnie
a było inaczej to zrobić:
spalić się w alkoholu,
dojrzewać w namiętności,
pleśnieć od grzechu,
podejmować nieoczekiwanych gości,
a teraz sprawdzą wytrzymałość
komór twego serca,
już pompują sztuczną krew,
już umieją wskrzeszać zmarłych
bez pośpiechu,
do pierwszego,
szczerego uśmiechu
Ciekawa metafora: terapia u psychologa widziana jako wizyta u chirurga. A może to nie psycholog? Rodzina? Przyjaciele? Możliwe. Prawdziwe.
Po kolejnym przeczytaniu, można pomyśleć o jakimś UFO, które nie wie, co to miłość, zawód miłosny i w ogólnie uczucia. UFO chce jednak wiedzieć, więc bada targanego emocjami człowieka, błędnie z góry zakładając, że przyczyna jest somatyczna, a nie psychiczna. No cóż, w ciemności zgubionego przedmiotu szuka się tam, gdzie akurat świeci światło. Jak ktoś nie wie, co to uczucia, to próbuje je wytłumaczyć w nieuczuciowy sposób.
Czasami, żeby coś zrozumieć trzeba poddać się sekcji zwłok.
Dziękuję za komentarz.