dobieram cię do palców
jak rękawiczkę z cienkiej skóry,
z rozmysłem chowam paznokcie,
żeby nie zostawić śladów rozrywania,
potem odkładam na poduszkę twoją szyję
lekko topiąc w gęsich piórach
i patrzę…
jak gasną brzegi ust,
jak znika światło w jasnych włosach,
jak cicho się robi,
jakbyś mi bezwolna mdlała
chwilę potem mówisz:
odprowadź mnie bezpiecznie do snu,
niech znikną okna pobrudzone nocą
a ja odpowiadam:
niech mi ciebie nie zabraknie,
kiedy i ja wrócę ze snu o tobie