do gardła przyłożyć ścisk
jakim łapie się szczerość rozmowy
dołożyć wszelkich starań,
aby przyziemność zeszła na psy
i oddała obrożę
komuś kto na nią zasłużył
doświadczać płaskich obrazów,
bo łatwiej je przybijać otępiałym wzrokiem do ściany
i wpadać w szał kolekcjonowania prostych rzeczy
nie ufać osobowości, która jest kopią kopii
i macha pięścią w stronę twarzy
ciągle nie mogąc trafić w sedno
nie dławić się krwią powietrza,
bo jej objętość maleje z chwilą kiedy
dociera do ust,
a stamtąd już prosta droga…
jedź… jedź dalej
szutrową tętnicą
w rdzewiejące koryto ciszy,
a na końcu w prawo,
w bielejący cień, który miał być ścianą