to rozmoczone włókno miasta
szarzeje…
rozdwojone końce rowerowych ścieżek
nie nadają się do jazdy w tandemie,
to robi tylko dobrze dla tych, którzy chodzą samotnie
nie da się podnieść chodnikowych, mokrych płytek
nasączonych myślami o odejściu,
wypastowane przez skórzane buty
pasują jak ulał do za dużych płaszczy,
pokruszone arkusze betonu,
zadławione kwaśnym deszczem,
zadławione ością krawężników,
plusk słychać…
kaszel zatkanych parkingów
to dobrze…
to dobrze robi dla skóry ulic,
gładka,
wygłaskana oponami,
podrapana pługami,
sprzedaje pod lampami ostatnie użycie soli
jako lek na zanik lodu
wilgoć wchodzi w ostatni śnieg,
pali się na biało,
i już wiem co powiesz:
czemu takie smutne włókno
wziąłem w dłonie,
czemu myślę nieskończenie szaro
o tak pospolitych rzeczach