Siedem dni i siedem wierszy. Trzeci. Dzień Kobiet… wdzięczny temat.
zezwalam ci na co chcesz,
na to, że rwiesz ze mnie szmaty skóry,
że zbierasz w zaciśnięte pięści moje włosy,
że grymasisz jak nic nie mówię,
tylko patrzę
jak się rozpadasz
na drobne słodkości
uwielbiam gdy mówisz:
tylko ty potrafisz mnie rozgryźć,
więc pospiesznie wkładam do ust
to, na co mi pozwolisz
landrynki kości
płynna czekolada włosów,
miętowe oczy,
jak ciebie nie jeść
gdy tu tyle przyjemności
pozwalam ci na wiele,
tylko dlatego,
że te puste kalorie spalę w bezcukrowych słowach,
i znów będę patrzył, że jak ciastko
mi się w łóżku kruszysz