przecież mógłbym wybebeszyć sobie serce,
wysypać z niego kamienie słów,
i popatrzeć w co się ułożą
te wulkaniczne minerały rozmów,
co mi przepowiedzą zimne,
poklejone kiedyś gorącą krwią,
przecież szczerze to robię
bez proroczych snów,
z wiarą,
może z fusów powinienem wróżyć,
może karty układać,
Tarota stawiać,
bo jak uszkodzę sobie serce
to wypadniesz z niego cała,
z całym piachem niepotrzebnych zdań,
i to widzę dokładnie:
jak lądujesz
na moje puste plaże,
co wyglądają na zdeptane,
na siłę wepchnięte w fale,
i ciekawe czy zostaną po tobie ślady
co przetrwają sztormy,
czy zostaną tam na stałe,
skamieniałe