można już mówić
o wyczerpaniu z energii,
o awarii w fabryce ciała,
bo dźwigi się wznoszą
z ciężarem sumienia
na linach gotowych do zerwania
podają betonowe słowa
w sztywniejące spirale mięśni,
a te na gwałt szukają ruchu,
spazmów, drgania,
a oczy nastawione na lęk wysokości
poproszone o opuszczenie powiek,
zdają sobie sprawę:
to ciało grozi zawaleniem,
zaniedbaniem
ze strony swobodnego spadania
wyświecone źrenice
oczekują na przeszczep kolorów,
skazane na błysk,
na przebłysk w sumie,
cokolwiek się wydarzy
nastąpił brak światła
i bardzo prawdopodobne,
że awaria ciała
będzie trwała dłużej