gdzie jutro pójdziesz, a umiesz odchodzić na zawsze, gdzie jutro wymieszasz zielony z czarnym, aż wyjdzie ci niezmącona noc komu przyjdziesz do głowy na chwilę, jakbyś się zgubiła, i w pustostanie jego czaszki zmieścisz całe swoje życie przygotowane do kolejnej przeprowadzki klej do powiek trzymasz w zdjęciach, w zepsutym ujęciu, one prawie w… Czytaj dalej
Wylądowałem na zupełnym pustkowiu, miejscu o nazwie: Nigdzie to właśnie tu, Nigdzie – jeszcze 3 km, Jeżeli nie byłeś w Nigdzie to czeka cię masa zabawy: mamy baseny, masaże, kort, siatkę do piłki ręcznej, a dla amatorów zwierząt, konie, małego królika, 3 kozy, dziką gęś i szczeniaki kierownika sekcji zajmującej się koszeniem trawników. Dziwne miejsce…. Czytaj dalej
jeżeli położę te litery w poziomie wyjdzie: usta, a jeżeli w pionie staną się zachwytem nad nimi linia złożona z mocnych sylab jak wyprostowane ramię otoczone przecinkami paznokci, a te wbite powodują szramy wersów, z których wypływają śliskie słowa i jakbym nie tworzył zdań całych, i używał do tego tylko zmysłów ciągle mi… Czytaj dalej
uczę oczy moje, aby aportowały światło lubię być wtedy obojętny na to co znoszą pod nogi dotykam tylko to, co nie spadło z nieba, tylko to, co jest ciemne na zewnątrz i wtedy zbrodnia na cieniu przez oskórowanie nie robi nikomu krzywdy to cieszy mnie niezmiernie, że widzę obrany z patrzenia … Czytaj dalej
nie jest to taka lekkość co zmienia się w spokój, trochę jak płytki sen spadający w głąb nocy, nie ma to blizn ani ran tylko przesiąknięte bandaże kryjace nieudaną zamianę czarnej krwi w bordową nie czuje tego, nie zmienia mnie w innego, nie buduje we mnie dróg uporządkowanych w skrzyżowania, nie ma we mnie kształtu… Czytaj dalej
wpływam na burzę łodziami z oczu znów widzę przeszklony, zmącony, leniwy wir kropel rozebrane z powiek, rozwleczone na liście, zamienione w rzekę ratuję dłonie od utopienia zaciskając palce na obręczy słońca i czekam, aż się przepalą nici mięśni wszędzie mielizny między chmurami, wyspy granatowego koloru zasypane piorunami zostaje płynąć z… Czytaj dalej
Zamawianie cz. 4
Kiedy batiuszka Tomasz przechodził przez drzwi domu babki, po wiosennej wichurze nie było śladu. W powietrzu roiły się drobiny piasku, które wymieszane z ciepłym słońcem opadały na ulice i podwórko. Wszedł cicho i od progu zaczął się witać: – Sława Isusu Christu. Babko jesteście? Babko? W domu panowała cisza, pachniało wypaloną świeczką oraz jakimś kwaśnym… Czytaj dalej
Zamawianie cz.3
– Razdziewaj jeho. Z góry bluzkie zdejmij i niech siedzi. A ty czekaj. Pilnuje derewi! Babka wyszła do izby obok i przyniosła ze sobą kawał białego, czystego płótna, kłębek czegoś co wyglądało na poplątanie nici, świeczkę i kubek z wodą. – To len. Jeszcze sprzed wojny. Kiedyś do ludzi ja jeździła, szukała takiego. Tylko to… Czytaj dalej
Zamawianie cz. 2
– Zmowa była taka, że ty mi już nikogo nie podsyłasz. Ani ja do ciebie nikogo. Po jaką cholerę nam teraz problemy. Mało ci? Czego ty jeszcze chcesz? Prędzej do ziemi trafisz, niż te wszystkie pieniądze wydasz. A jak co wyjdzie na jaw, to mnie z urzędu boskiego na pysk wywalą, a ty na pośmiewisko… Czytaj dalej
Zamawianie
– Ona nigdy na głos przy tobie nie będzie się modliła. Nigdy. Jedni powiadają, że z Bogiem trzyma. Dlatego cicho mówi, żeby inni nie słyszeli jak jej odpowiada. Gadają, że umie szeptać na odległość. I ten twój niemota, jest jak urzeknięte stworzenie, ona nie musi go wcale widzieć, żeby go wyleczyć. Ale ja za to… Czytaj dalej