moja ziemia żółta, zimna, nie orana, upijana deszczem, miękka od topniejącego śniegu, nosi na sobie asfaltową noc, a w niej wykopane czarne dziury pęknięcia w kamieniach jak spieczony chleb ze żwiru i głód zaspokojony przez perz, mech i olszynę a teraz widzę jak drzewa przesadzasz jak nosisz w rękach ich korzenie,… Czytaj dalej
Post Category → Za krótko
już wiem, że wiatr ze wschodu nie jest zimny, rozrzuca ciepłe szczapy lodu, a te ogrzewają biebrzańskie rozlewiska podnosi poziom wody, pcha w łąki czerwone soki zachodów słońca nie jest zimny, nie wpada z rozpędu do ust, nie grzebie w kieszeniach płaszczy, nie rozbiera z liści drzew, nie łamie w kościach jak to… Czytaj dalej
niebezpieczna alergia na pościel, śpię pod śniegiem, śnię o roztopach w końcach palców, o sensacyjnym wejściu w śpiwór wiosny zamarznięta skóra staje się żółta opala je słońce schowane w chmurach, kra z włosów zasłania oczy, zatory zmarszczek czekają na ocieplenie płyń – mówisz szron na ustach pomaga oddychać pod lodem płyń do mnie… Czytaj dalej
zawiła ta droga do ciebie, nigdy nie doszedłem do jej końca bo poręcze z ciał węży, bo schody z powietrza, bo przerwy w oddechu, bo góry suchych liści i wspinaczka przez parki, bo witraże oczu i ciągle trzeba przed kimś klękać skondensowane turkusy nieba to jedyny ślad, że tu chodziłaś, da się je spędzić… Czytaj dalej
widzę cię całym sobą oślepioną przez ciemność, z przykrytym pościelą cieniem jesteś zupełnie naga biel kadmowa spływa z ramion, utopiony obojczyk uderza o brzeg moich dłoni, a zanurzone w sobie wraki ciał wlecze do łóżka twój krzyk chciałem cię zaskoczyć patrzeniem na wskroś, chciałem żebyś cierpiała na bezsenność, rozmawiałbym z tobą dotykami całą… Czytaj dalej
nie czas dla poetów
jałowy brak światłych słów – żarzą się tylko te energooszczędne, rosną proste rymy, jak koń trojański bez nóg, serwisanci zdań są dostępni online, aplikacje do usuwania przecinków aktywuje się bez żadnych zgód sztuka kochania zbudowana z ortografów i niezrozumiałych słów, nadmiar cierpienia nie zadziwia, bo to tylko medialny szum, każda miłość czeka na rozwód,… Czytaj dalej
i pękła obłuda, i wylała się brudna woda do picia, i wyłączyli podsłuchy bez elektroniki, i wymienili klucze w zamkach z piasku, i płacą za każde prawdziwe zdanie ciężkimi oddechami, bo to się wszystkim opłaca, bo karma wraca, ale ze łzami kogoś innego przynajmniej jest prawdziwie i liczą na kalkulatorach: ilość zdrad, fałszywych… Czytaj dalej
pretensje o więcej, składki na ratki, noszenie do 1-ego portfela co się nie otwiera hej, hej bo to, co mnie zmienia jest nie do podzielenia na głód stare przepisy, na sen młode wino, za przykład dziadek, który przepił siebie na wylot hej, hej, bo to, co mnie zmienia jest nie do podzielenia… Czytaj dalej
zaślepieniec
jakże wam zazdroszczę: tej zimnej niechęci do ciepłych dni, lekkiej respiracji – jak kłąb dymu uciekający z przełyku komina, tej transformacji w szary – pękaty bąbel zawieszony w niebie do pary ze słońcem, łowieckiej pasji – do nagonki kropel w rzekę, nagrobkowej pogody – wywołanej wysokim ciśnieniem
myślałem, że ci się znudziłem, ale wpadasz na trochę jakbyś brała mnie na potem widzę, że śledzisz moje blizny, selfie z najszerszą z nich wyszło ci nieostre znów ze mną rozmawiasz, ale kłam tak, jakbyś mówiła prawdę, bo nadal nic z tego nie rozumiem nie rozlewam z tobą lata w kieliszki, nie… Czytaj dalej