widzę cię całym sobą
oślepioną przez ciemność,
z przykrytym pościelą cieniem
jesteś zupełnie naga
biel kadmowa spływa z ramion,
utopiony obojczyk uderza o brzeg moich dłoni,
a zanurzone w sobie wraki ciał wlecze do łóżka twój krzyk
chciałem cię zaskoczyć patrzeniem na wskroś,
chciałem żebyś cierpiała na bezsenność,
rozmawiałbym z tobą dotykami całą noc