musi być ktoś jeszcze
musi
bo słyszę jak rozciąga mi mięśnie,
jak zmienia smak w gorzki,
jak mnie kusi zepsutym językiem,
abym zaczął mówić głośniej
jest nieopisany,
jakby pozbawiony liter,
bez ciała na kartce
leży cieniem ołówka,
rozrysowany na części pierwsze
jest grafitową linią, którą można zetrzeć
musi być
bo czuję jak kołysze światłem,
a te wypadając z okien jest czarne
musi być coś jeszcze
bo czuję jak wynajmuje moje ciało
na czas określony,
dla czerpiących korzyści: złudzeń i złości
a potem milczy tak głośno,
że prawie go widzę
musi być ktoś jeszcze,
musi
kto mi ciągle mówi:
nie ma w tobie cienia smaku,
nie masz w sobie odrobiny ostrości,
nie wyglądasz na zaspokojonego,
nie nadajesz się na mączkę z kości,
bo nie cierpisz wystarczająco dobrze,
aby wyrósł w tobie strach
muszę tu być jeszcze trochę,
muszę patrzeć jak oddychasz,
jak oddycham bez ciebie
bez pary,
bez ust,
tylko przez twoje słowa