czy potrzebna mi jesteś
nieświęta,
rozgrzana,
kapiąca na mnie swoimi oddechami
pewnie tak
to byłoby jak uroczyste otwarcie twojego ciała,
msza święta z ofiarą moich ust,
konfesjonał krzyków utopiony w ślinie,
okrutne ukrzyżowanie do pościeli ramion,
które dążą do obejmowania
tak, potrzebna mi jesteś
do przekonania, że nie jesteś idealna,
że jesteś niesprawna
kiedy klęczysz przede mną,
kiedy ja cię biorę
w ramiona jak rannego ptaka,
do przekonania
czy się we mnie zmieścisz cała
ta wędrówka po twoich ramionach,
ta wspinaczka w kierunku twoich pleców,
ta śmierć pocałunków i ich zmartwychwstanie,
ta ciemność, która nas ogarnia,
wilgoć zakrętów ciała
nie do pokonania
i słuchałbym tego co nie chcesz mi nigdy powiedzieć,
do tego, też jesteś mi potrzebna
i pamiętasz
jak ci kiedyś opowiadałem
o łąkach,
wschodach słońca,
o pomarańczowych księżycach,
i tak sobie myślę, że tam tylko ty i ja,
srebrny błysk ust,
metalurgia ciszy,
tylko ty i ja,
stal z pokruszonych rdzawych pól,
z której potem wznosi się kościoły
na pokuszenie
jesteś mi niezbędna,
na pokuszenie
mojej bezsilności