dajesz mi taki spokój, że aż mnie męczy…
regulowanie szpary serca
tym co dotykam
fragmenty co nie mają blizn szycia,
co im się wydaje, że są niepotrzebne
bo jeden kawałek skóry powinien wystarczyć na dwoje
jasno komunikujesz:
ja ślepnę, bo gasisz mnie każdym słowem,
ja na siebie donoszę twoim ustom,
że jestem wiecznym głodem
biorę odpowiedzialność za milczenie
z poświęceniem niemowy,
odejmuję od siebie kawałki wspomnień
jakbym rozbierał się do snu
spokój, który miesza
plamy budynków w stada osiedli,
dłubie w kanalizacji ulic szarym śniegiem,
a w lusterku oka martwe pole,
na którym nic nie rośnie
spokój to jednak tak niewiele