pan tutaj nie leży,
proszę pana
tu się chowa nie takie ciała
a pan mi tu się tak… bezpańsko rozkłada,
że idzie kości policzyć,
że idzie w dziurę brzucha włożyć szmatę nocy,
żeby się pan wypchał tym swoim spokojem
tu przynosi się słowa
lekko nadużyte,
żeby ich doszczętnie nie zniszczyć,
a pan mi tu z tym: nie i nie
jakby modlitwa, która o nic nie prosi
to klasa piąta ziemi,
proszę pana
przez nią przecieka krew,
przez nią masa mięśni jest w stanie
zamienić się w kamień
to rzadka ziemia, w której rozpuszcza się szczątki marzeń
a pan mi tu leży i mówi:
nie
może
kiedyś
przed świtem
odejdę
pan jest jak plama rtęci,
amalgamat lęków,
po odparowaniu zostają same śmieci
pan tutaj nie leży
proszę pana
zarazi się pan zimnem,
nadmiernym brakiem światła,
katarem niepotrzebnych zmartwień
to nie tak się robi:
najpierw trzeba przejść swoje,
żeby się potem wygodnie położyć