idź się za mnie napić,
no idź,
powieś się na krawędzi kieliszka ustami
i nie oddychaj
no weź
jak surogatka
cały ten płyn,
który urodzi się ciepłym ciałem,
będziemy razem trzeźwiejącą raną,
spapraną bakteriami wymiotów obietnicą
no idź,
utop się we mnie,
wiem, że chcesz być odnaleziona martwa
z posklejanymi włosami,
w moim przełyku,
przez który przepływa padlina wytrawnych smaków,
wchłaniająca się śmierć,
no chodź
już wypiłem,
poplamiłem koszulę, tym czego
nie utrzymałem w gębie,
i słuchaj:
już wiem, o co chodzi w zmartwychwstaniu,
o czekanie,
o czekanie na to, że będzie dokładnie tak samo
idziemy się napić?
zabraknie nam powietrza
między kieliszkiem, a ustami,
i pewnie zostaniesz…
moim cudownym kacem,
na który tak czekałem