przypadkowo wysypały mi się litery z książki,
i nie mam co czytać,
został tylko podręcznik z anatomii,
schowany między bajkami,
za siedmioma górami,
za siedmioma rzekami…
i tak sobie myślę, że..
sztuczne, bajkowe serce pompuje oszukaną krew,
bo za tyloma górami i rzekami muszą ją podrabiać
w miedzianej aparaturze,
skraplać do słoików i rozlewać w ukryciu
w plastikowe naczynia krwionośne,
ciekawe jak to jest mieć sztuczną krew w żyłach?
pewnie jest się innym człowiekiem,
i trzeba nadać sobie nowe imię,
nazwać się jakoś prosto,
bez zbędnych ceregieli,
Jan, Zenobiusz, Fryderyk,
wpisać w księgi parafialne wiecznym piórem
i zapomnieć te stare,
wysłużone,
co się ustom nie chce składać w parę z nazwiskiem
trudno się oprzeć wrażeniu, że za siedmioma górami i rzekami
muszą być też jakieś księżniczki,
leżące w swych łóżkach,
prawie śpiące,
na wpół przytomne,
lekko odurzone tlenem,
pewnie marzą o lecie, o słońcu
albo nie,
wymyślają sobie, że chodzą po piaszczystych brzegach,
a na nich tysiące odcisków stóp,
jakby odbył się tam maraton zakochanych turystów,
Międzynarodowy Maraton Zakochanych Rozgrywany Boso,
walczyli o to, kto pierwszy dobiegnie do zachodu słońca,
a te księżniczki,
te zza siedmiu gór i siedmiu rzek,
szukają tych odcisków,
które pierwsze były na mecie,
pewnie z zazdrości, bo nie startowały
za siedmioma górami,
za siedmioma rzekami
pewnie są księżniczki,
które zasypiają przy świeczkach,
całowane ciepłymi słowami,
przez chłopców z nie swoimi imionami,
tak tu jest napisane,
w tej książce z wierszami:
Anatomia Bajek – cz. pierwsza
skrócona o koniec
nie do napisania